Rewanż MOKS-u bardzo skuteczny. Przegrywamy pierwsze spotkanie rundy rewanżowej
KS CONSTRACT v MOKS SŁONECZNY STOK BIAŁYSTOK
1:2
Bramki: SEBASTIAN GRUBALSKI – KS Constract, MICHAŁ OSYPIUK x2 – MOKS
Nie notujemy udanego początku Nowego Roku, a naszym katem okazały się drużyny z Białegostoku. Mecze z drużynami z Podlasia miały jednak zupełnie inny przebieg. Po nudnym spotkaniu przed tygodniem, tym razem nie można było się nudzić i tylko fantastyczne interwencje bramkarzy sprawiły, że oglądaliśmy tylko 3 bramki.
Pierwsze minuty spotkania były bardzo nerwowe w wykonaniu gospodarzy i rywale szybko stworzyli sobie kilka naprawdę dogodnych sytuacji. Jedną z nich na bramkę zamienił Michał OSYPIUK. Stracona bramka przebudziła gospodarzy, którzy od tego momentu prezentowali się naprawdę nieźle. Dwie bardzo dogodne sytuacje miał Jarosław Szulc, a jedną Artur Śmigielski, brakowało jednak zimnej krwi i odrobiny szczęścia pod bramką rywali. Gospodarze odpowiadali kontrami i uderzeniami z dystansu. Mecz był otwarty bogaty w interwencje bramkarzy i sytuacje podbramkowe.
Bardzo dobre zawody rozgrywał Sebastian GRUBALSKI. Braki fizyczne nadrabiał sprytem i techniką, swoją dobrą grę udokumentował bramką wyrównującą. Strzelona bramka dodała nam jeszcze więcej wiatru w żagle, cały czas brakowało jednak skuteczności i szczęścia. Daniel SASS po świetnej trójkowej akcji trafił w słupek, a Miłosz JARZMBOWSKI w akcji 3 na 1 tylko w boczną siatkę.
Niefrasobliwość pod bramką rywali oczywiście zemściła się na minutę przed końcem, na strzał po raz kolejny zdecydował się Michał OSYPIUK, a piłka ugrzęzła w bramce Grzegorza KAMIŃSKIEGO.
Druga odsłona niosła ze sobą nadzieję, że po zmianie stron los się odwróci, a my poprawimy skuteczność. Tak się jednak nie stało, co prawda stworzyliśmy sobie jeszcze kilka dogodnych sytuacji, ale sposobu na świetnie dysponowanego Norberta JENDRUCZKA nie znalazł żaden z naszych zawodników. Po drugiej stronie boiska sytuacja wyglądała bardzo podobnie Grzegorz Kamiński strzegł bramki z 100 % skutecznością, a kiedy zostawał bezradny w sukurs przychodził mu słupek.
Druga połowa niestety okazała się bezbramkowa i to rywale cieszyli się z kolejnych 3 punktów, a jeszcze bardziej z uzyskania bezpiecznej przewagi nad naszym zespołem.
Na szczęście przed nami jeszcze dziesięć kolejek, a sport już ma to do siebie, ze bardzo często jest nieprzewidywalny. Jesteśmy pewni, że przed nami jeszcze wiele futsalowych emocji w tym sezonie.
Te najbliższe czekają nas już za tydzień w UNISŁAWIU. Trener tamtejszej drużyny po przegranym spotkaniu w Lubawie zapewniał, że w rewanżu na pewno zwycięży. Musimy zrobić wszystko, żeby się pomylił.